
Wrażenia po Code Europe
Wczoraj odbyła się w Krakowie darmowa konferencja Code Europe, na której się pojawiłem.
Zaplanowane miałem odwiedzenie 7 prelekcji. Ostatecznie zobaczyłem 4. Dwie pierwsze mi przepadły przez spóźnienie. Na pierwszą wstałem za późno, a na drugą nie dowiózł mnie spóźniony autobus. Jedna w trakcie przepadła mi przez losowania, w których brałem udział. Ale miała tylko 30min więc nie jest to bardzo duża strata.
Pierwsza rzecz jaka mi się nie podobała zanim jeszcze cokolwiek się zaczęło to to, że strona na której się logowaliśmy wyglądała jakby była pisana w trakcie otwartej rejestracji. Podstawowe funkcje pojawiały się stopniowo, a czasami żeby coś działało poprawnie trzeba było wrócić za kilka dni.
Druga rzecz to brak własnej agendy do pobrania. Skoro mogliśmy zapisywać się na prelekcje i wyświetlana była indywidualna agenda na stronie to dlaczego nikt nie pomyślał, żeby dać możliwość jej pobrania w jakiś PDFie? Niby drobnostka jednak to drobnostki tworzą obraz całości.
Wspomniałem, że zapisywaliśmy się na prelekcje. Informacje przed konferencją sugerowały. że właściwie bez zapisów nie ma co liczyć, że się cokolwiek zobaczy. Tym bardziej, że już tydzień przed przy niektórych pozycjach wyświetlał się tekst „brak miejsc”. Jak to wyglądało w praktyce? Nikt w żaden sposób tego nie sprawdzał. Nawet jak na jednej z prezentacji było więcej ludzi niż miejsc siedzących.
Prezentacje
Prelekcje na których byłem:
- „Nie wołaj innych” oraz pozostałe zasady zorientowania na usługi – Szymon Kulec
- So, how do Google, Bing and Yahoo work? – Allen O’Nell
- Computational Behaviour Modelling for the Internet of Things – Fihim Kawsar
- The Post JavaScript Apocalypse – Douglas Crockford
Od razu zdradzę puentę, że najlepsza była ostatnia i warto było na nią czekać do 17:15. Douglas w ciekawy i zabawny sposób opowiadał nam o tym jakie nowości wprowadzane są w języku JavaScript. Dodatkowo przy każdym punkcie miał argumenty dlaczego ma to sens. Przyznał, że w specyfikacji języka jest dużo śmieci. Opowiadał co zrobiłby lepiej w następcy JSa. Jeśli ktoś myśli, że zagadnienia związane z JavaScriptem to domena młodych gniewnych to zdecydowanie powinien się udać na wykład tego pana ;)
Jeśli chodzi o pierwszą prelekcję to myślę, że była w porządku. 30 min. wymagało streszczenia zagadnienia. Ale to dobrze. Zazwyczaj na jednej prezentacji nie nauczymy się niczego od A do Z, a takie rzucenie kilkoma hasłami, nakierowanie na dalsze poszukiwania i zastanowienie jest wystarczające i nie nużące. Szymon na przykładzie systemu sprzedaży biletów opowiedział jakie kroki można przedsięwziąć żeby uniezależnić od siebie poszczególne usługi w aplikacji. Dowiedziałem się, że jeśli w jakimś miejscu musimy się odwołać do drugiego serwisu kiedy potrzebujemy dane to może moment kiedy powinniśmy się zastanowić czy nie przesunąć odpowiedzialności. Ciekawą sprawą było dla mnie poruszenie tematu wspólnego Id. Tzn. powiedziane było, że jeśli różne usługi odwołują się do różnych fragmentów jakiegoś domenowego obiektu to warto żeby każdy fragment miał nadawane to samo Id (np. GUID). Dzięki temu potrzebując pobrać dla użytkownika odpowiadający mu obiekt pracownika nie musimy trzymać w użytkowniku klucza obcego pracownika. Po prostu serwisowi podajemy Id użytkownika i on na tej podstawie daje nam pracownika do niego przypisanego. Kolejnym przykładem był system powiadomień. Szymon wytłumaczył, że jeśli zamiast kazać serwisowi powiadomień pytać każdą usługę czy ma coś do wysłania zrobimy mechanizm rozkazania usłudze notyfikacji wysłania powiadomienia możemy ją uniezależnić od ilości nowych usług na około. Nasz serwis powiadomień po prostu będzie dostawał zadanie wysłania wiadomości, nie będzie go obchodziło skąd je dostał.
Drugi wykład poruszał zagadnienie przetwarzania zasobów sieciowych przez automaty. Prowadzący opowiedział o tym na jakiej zasadzie działają nie tylko roboty wyszukiwarek, ale też ogólnie mechanizmy zbierania informacji, np. dla agregatów takich jak porównywarka cen. Wykład trochę się dłużył i w zasadzie nie dowiedziałem się za wiele nowych informacji.
Numer 3 był wg mnie najsłabszy z całego mojego zestawu. Na początku nawet zapowiadało się nieźle. Fajne było pokazanie, że lepiej wykorzystywać istniejące elementy i rozwiązywać realne problemy niż od razu zakładać, że wprowadzenie np. jakiejś usługi związanej z IoT wymagać będzie porozrzucania po domu albo mieście całkiem nowych urządzeń. Przykładowo zamiast wrzucać urządzenia do monitorowania obecności osób można wykorzystać wi-fi i GPS w ich smartfonach. Jednak jak już powiedziałem wykład był najsłabszy z tych, które widziałem. Ciągnął się przeokropnie. Szczerze mówiąc po pierwszej połowie powoli przysypiałem bo nie było nic co by powodowało utrzymanie mojej uwagi. W dodatku końcówka była jawną reklamą produktu firmy, w której pracuje prowadzący.
Dodatkowo
Poza prelekcjami, na każdym z pięter, mieli porozstawiane swoje stoiska wystawcy w postaci firm związanych z branżą IT. Było ich tyle, że tak na prawdę mogli spokojnie nazwać tą konferencję targami pracy. Wiadomo co w przypadku takich stoisk się robi – zbiera gadżety. Czy to notesy czy to jakieś inne drobiazgi jak piłeczki antystresowe. Dodatkowo kilka firm zorganizowało losowania nagród. Wziąłem udział w czterech. Udało się w jednym, co w sumie było dla mnie dużym zaskoczeniem bo raczej nigdy nic nie wygrywam na takich eventach. Udało mi się wygrać słuchawki widoczne na zdjęciu poniżej, gdzie pokazuję też inne pierdoły zgarnięte w ciągu dnia.
Gdybym miał za tą konferencję cokolwiek zapłacić to byłbym mocno zawiedziony. Z racji, że była za darmo uznam, że tragedii nie było. Organizacyjnie średnio. Wykładów jako ogółu nie oceniam bo zbyt dużo ich nie widziałem. Szkoda, że było aż 5 sal więc w najlepszym wypadku dało się zobaczyć jedynie 1/5 wszystkich prelekcji.
Poza tym wszystkim miałem w końcu okazję wypróbować gogle wirtualnej rzeczywistości. Akurat w tym wypadku w wydaniu Sony. Szczerze powiem, że zawiodła mnie jakość obrazu jaki generują. Ale mimo wszystko uważam, że można się wczuć i przyjemnie spędzić czas. Mimo, że raczej mój błędnik nie jest dużym kozakiem to nie czułem dyskomfortu związanego z graniem przez ponad 5 min. Inną sprawą była walka z samym sobą, żeby w trakcie wyścigu nie przechylać się na boki. Lepiej jednak w takie rzeczy grać w fotelu – bezpieczniej :D
Na koniec jeszcze kilka zdjęć, które już nie wpadły pomiędzy treść, a myślę, że warto je pokazać.
Leave a Comment