Zmiana komputerowego malucha na ferrari
Jak pisałem na Facebooku i zapowiadałem jakiś czas temu, w końcu zmieniłem swojego laptopa na nowszy model. Wybór padł na Asusa Zenbook UX303UB, był najtańszy z tych, które spełniały moje wymagania, a w bonusie ma dedykowaną kartę graficzną. Wymiana była podyktowana tym, że mój dotychczasowy sprzęt – MSI U270 – zaczął mieć problemu nawet z odtwarzaniem wideo na YouTube, a zrobienie na nim czegokolwiek trochę bardziej wymagającego powodowało, że miało się ochotę rzucić to wszystko w kąt i wyjechać w Bieszczady żeby zachować resztki spokoju.
Mój konkretny egzemplarz ma pod maską procesor Intel i5-6200U, 8GB RAM, 480GB SSD, GeForce GTX940M, 13,3″ ekran fullhd.
Elementy na jakie zwracałem uwagę przy wyborze to:
- waga
- grubość
- min. 8GB RAM
- ekran min. fullhd
- jakość wykonania
- czas pracy na baterii
Ogólnie szukałem sprzętu jak najbardziej mobilnego bo od bycia głośnym, gorącym klocem mam stacjonarkę, która zapewnia odpowiedni poziom szumu w pokoju, temperaturę godną sauny, ale też wydajność.
Tutaj porównanie grubości starego i nowego laptopa:
Oba mają podobną wagę – ok. 1,5kg.
„Gigantyczny” zasilacz można by nosić w kieszeni, nie wiem po co, ale warto odnotować taką możliwość. A ponieważ jest zrobiony tak, że całość jest zaraz przy wtyczce i cały kabel jest dosyć długi i jednocześnie cienki oraz jest jedną całością to nie ma problemu z małą cegłą pomiędzy, której w żaden sposób nie można położyć tak żeby było ok kiedy kabel od gniazdka do zasilacza jest za krótki tak samo jak kabel od zasilacza do laptopa.
Wg ASUSa ten kolor obudowy to „smoked brown”. Wg mnie marketingowcy po prostu bali się zastosować nieszablonową, innowacyjną, przyciągającą uwagę nazwę „rzygi po dobrej imprezie”. Zależnie od kąta patrzenia i światła obudowa jest trochę różowa, złota, brązowa lub szara. Ok.
Pokrywa i powierzchnia robocza są zrobione z aluminium i przyjemne w dotyku. Zastanawia mnie ile milionów dolarów zaoszczędził ASUS dając w takim zestawieniu plastikowy fragment przy zawiasach, pewnie taka decyzja uratowała ich od bankructwa. Same zawiasy są wymieniane na forach jako mocno awaryjne w kontekście tej firmy. Zaś kontakt z serwisem jest porównywany do przejścia przez wszystkie kręgi piekła. Więc jeśli za kilka miesięcy zobaczycie wpis, w którym stwierdzam, że nienawidzę tej firmy ozdobiony filmem gdzie sprzęt leci na spotkanie z chodnikiem to wiedźcie, że trafiłem na wadliwą sztukę ;) Bo z ASUSami tak jest – albo trafisz na dobry egzemplarz i będziesz mega zadowolony, albo trafi Ci się gorszy klocek i zaczniesz szukać pomocy psychologa przy panowaniu nad nerwami.
Klawiatura wg mnie jest bardzo przyjemna w użytkowaniu, mimo że skok nie jest gigantyczny i zbyt wyraźnie wyczuwalny. Błędy przy pisaniu bardziej wynikają z przyzwyczajenia i myślę, że niedługo znikną. Porównując do MacBooka Pro, którego parę razy „macałem” ASUS zdecydowanie wygrywa klawiaturą, chociaż do Lenovo mu trochę brakuje. Dodatkowo klawisze są podświetlane na biało, a do wyboru są chyba 3 stopnie jasności tego podświetlenia. Przydatny element zwłaszcza jak się lubi posiedzieć z laptopem w łóżku przed spaniem kiedy mniej świateł jest zaświeconych, a ręce nie mają możliwości ułożyć się tak, żeby palce podświadomie trafiały, bez patrzenia, tam gdzie się chce.
Fajną sprawą jest też możliwość włączenia automatycznej regulacji jasności, która powoduje, że laptop automatycznie dostosowuje jasność podświetlenia ekranu i klawiatury w zależności od jasności otoczenia. W telefonie od dłuższego czasu z takiego bajeru korzystam to i w laptopie może się sprawdzi.
ASUS postarał się w kwestii chłodzenia, które ma tutaj trzy duże zalety: jest niesamowicie ciche, sprawnie odprowadza ciepło i otwory wentylacyjne są tylko w okolicach ekranu.
Jeśli chodzi o pierwszą zaletę to mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli nie wstrzymacie oddechu zamknięci w idealnie cichym pokoju to bez położenia głowy na klawiaturze nie będziecie wierzyli, że komputer nie jest chłodzony pasywnie. Chociaż jeśli pod dużym obciążeniem wiatraczki będą dawać z siebie wszystko to szum mimo, że niewielki to może być nieprzyjemny jeśli już go się usłyszy.
Jeśli chodzi o odprowadzanie ciepła to oczywiście przy takiej grubości i dedykowanej grafice nie ma co się spodziewać, że komputer będzie zimny, ale najważniejsze, że powierzchnia, na której spoczywają nadgarstki jest zimna, spód również nie grzeje się nadmiernie. Najbardziej rozgrzewa się klawiatura, ale też nie są to temperatury powodujące oparzenia na palcach.
Ostatnia zaleta chłodzenia polega na tym, że otwory wentylacyjne znajdują się tylko przy ekranie – od spodu przy tylnej krawędzi i od tyłu skierowane na ekran (dokładnie takie samo rozwiązanie ma MacBook Pro). Takie ułożenie powoduje, że łatwiej zachować dobrą wentylację nawet trzymając komputer na kołdrze kiedy ogląda się głupoty na YouTubie leżąc w łóżku.
Matowy ekran FullHD to jest to czego potrzebowałem. Wbrew pozorom da się pracować przy takim zagęszczeniu pikseli. Nawet zmieniłem domyśle ustawienia Windowsa 10, który zasugerował, że elementy powinny mieć 150% wielkości i wróciłem do wartości 100%. Dodając do tego dobre podświetlenie z wysoką jasnością maksymalną z przyjemnością patrzy się nawet na tapetę na pulpicie., tym bardziej, że kolory też wyglądają bardzo ok. Dodam tylko, że matryca to matowy IPS więc i kąty widzenia mnie satysfakcjonują.
Wydajnościowo też jest całkiem ok. Niektórzy powiedzą, że niskonapięciowy Intel jest słaby, ale jeśli chodzi o stosunek wydajności do temperatury i czasu pracy na baterii to jest super. Procesor sensownie daje radę z Visual Studio z Resharperem czy grami. W dodatku ma ekstremalnie dobre zarządzanie energią i kiedy nie jest obciążony potrafi zwolnić do ~700MHz i nawet wtedy komputer spokojnie daje radę chociażby z odtwarzaniem streamu HD z Twitcha (akurat taki scenariusz przerobiłem).
No i na koniec czas pracy na baterii, który był dla mnie bardzo istotny. W tej kwestii jest nieźle, chociaż mogłoby być pewnie lepiej. We wspomnianym przed chwilą przypadku odtwarzania wideo z internetu przy oszczędzaniu energii Windows pokazuje, że jedzonka wystarczy mu na trochę ponad 6h po pełnym naładowaniu. W trakcie zwykłego przeglądania internetu można bez gniazdka przetrwać spokojnie przez 7h jak nie więcej więc jak akurat przyjdzie Wam jechać pociągiem bez dostępu do gniazdka to tylko jakąś ostatnią godzinę podróży z południa na północ Polski będziecie musieli przetrwać gapiąc się w czarny ekran. Włączając grę komputer zaczął korzystać z karty od NVidii i mocno zgłodniał. Na baterii pograć można tylko ok. 1-1,5h.
Miało być krótko dlatego wyszedł jeden z dłuższych wpisów na blogu :D Podsumowując mogę powiedzieć, że pierwsze wrażenie laptop ASUSa sprawia całkiem niezłe. Widać, że na niektórych elementach producent trochę poskąpił, myślę, że niepotrzebnie, wolałbym żeby komputer był nawet te 100-200zł droższy, ale w całości zrobiony z aluminium.
Teraz zobaczymy jak będzie się sprawował przez kolejne miesiące :)
Leave a Comment