Mobilizację czas zacząć
Świat się zmienia, ludzie coraz częściej wybierając elektronikę stawiają kwestię mobilności nad wydajność i dlatego coraz częściej też można spotkać osoby, które posiadają smartfony i intensywnie je wykorzystują. W takiej sytuacji będąc programistą nie można zostać w tyle klepiąc jedynie aplikacje desktopowe. Tak więc nie chcąc być gorszym, również ja powoli zacząłem się zagłębiać w tajniki tworzenia oprogramowania na urządzenia mobilne. Chociaż muszę przyznać, że gdyby nie czynnik zewnętrzny w postaci prośby o pomoc właśnie w tym zakresie pewnie jeszcze przez jakiś czas nie potrafiłbym się zmobilizować.
Na pierwszy ogień poszedł system tworzony przez Google, a więc znany wszystkim Android. Wybór taki, a nie inny ponieważ jest to system, który można spotkać właściwie na każdym kroku, nawet nie koniecznie w smartfonach lub tabletach (aparat, a nawet kuchenka albo lodówka z Androidem – czemu by nie ;) ). Pozwala to względnie łatwo zdobyć urządzenie to testowania, nawet jeśli samemu się takiego nie posiada (jak w moim przypadku), tylko trzeba przekonać znajomych, że nic się nie zepsuje :P Dodatkowym atutem Androida jest praktycznie zerowy koszt rozpoczęcia pracy i bardzo obszerne i pisane prostym językiem tutoriale. A gdyby tego było mało, to żeby ułatwić życie deweloperom firma Google udostępnia całe IDE od razu gotowe do rozpoczęcia pracy w postaci Eclipsa z dołączonymi wszystkimi niezbędnymi pluginami i emulatorem telefonu. Sam edytor, po ukryciu zbędnych paneli, prezentuje się tak jak na załączonym screenie:
Wspomniałem również o emulatorze. Google daje w pakiecie z edytorem emulator swojego systemu. Pozwala on testować aplikacje, które tworzymy zanim zaryzykujemy zainstalować je na fizycznym urządzeniu. Do tego momentu wygląda to bardzo dobrze. Jednak nigdy nie jest idealnie. Jak na razie największą wadą emulatora z jaką miałem do czynienia jest szybkość jego działania, a właściwie brak tej szybkości. Niezależnie od sprzętu wirtualny system nie zachwyca płynnością. Dodatkowo pierwsze uruchomienie emulatora może na słabszych procesorach ciągnąć się minutami (!). Jednak kiedy w końcu się włączy to jest ok, tzn. działa stabilnie i pozwala sprawdzić czy wszystkie activities, które żmudnie programowaliśmy faktycznie zachowują tak jak tego chcemy. Na koniec jeszcze wypada pokazać, jak wygląda ten wirtualny Android, o którym piszę:
Ogólnie pierwsze wrażenie po spotkaniu z tą platformą od strony kodu wypadło nawet nieźle. Dobra dokumentacja od Google’a i duża społeczność chętnie udzielająca pomocy na pewno pozytywnie wpływają na odbiór całości i ułatwiają rozpoczęcie procesu tworzenia aplikacji na ten system. Zapewne moja przygoda z zielonym robocikiem na razie się nie skończy, ale w niedalekiej przyszłości jest ambitny plan zaprzyjaźnienia się z Windows Phone 8 od Microsoftu więc kto wie jak to wszystko się ułoży.
WoW ! Trafiłem tu przypadkiem, fajny blog. Jak długo interesujesz się programowaniem ?
Interesować się zacząłem jakieś 10 lat temu, a od ok. 3 staram się w miarę możliwości intensywnie kształcić w tym kierunku.
Pracujesz gdzies czy studiujesz i piszesz aplikacje testowe dla siebie ?
:-)
Do końca września praca. Potem min. miesiąc przerwy na ogarnięcie kolejnego semestru, a później się zobaczy :D