Zostałem TEAM LEADEREM
Na początek warto zarysować sytuację jaką mamy w pracy. Sprawa wygląda tak, że dla jednego klienta jesteśmy zatrudnieni jako jeden duży zespół. Aktualnie jest to 15 osób z konkretnymi planami na zwiększenie tej liczby do końca roku. Jednak jednocześnie klient nie ma dla nas jednego dużego projektu. System, który dla niego robimy składa się z wielu małych aplikacji, które ostatecznie zastąpi całkowicie dużą platformę finansową. W tym momencie takich aplikacji mamy dwie, a lada dzień startują kolejne. Są to projekty małe, przewidziane na kilka miesięcy, a potem bierzemy kolejne na warsztat. W każdym z takich projektów przewidujemy zadania dla 3-4 osób.
I właśnie liderem jednego z takich zespołów właśnie zostałem.
Jakoś tak wyszło…
Zarządzam w tym momencie 3 osobami po przejęciu tego obowiązku od innego kolegi, który skupił się na dogadywaniu i startowaniu kolejnych projektów i szerszym spojrzeniu na współpracę. Można powiedzieć, że jesteśmy tylko „podzespołem” w tym całym przedsięwzięciu. Jednak mimo, że całą współpracą w takim ogólnym znaczeniu zajmuje się ktoś inny to jednak skoro jest to osobna aplikacja to i zadania są specyficzne dla niej. Stąd właśnie moje liderowanie.
Cała procedura była płynna. Po prostu kolega coraz częściej angażował się w sprawy związane z ogólną współpracą z klientem albo załatwiał rzeczy bardziej formalne, ewentualnie dogrywał sprawy wdrażania projektu. W tym czasie reszta osób nadal potrzebowała ogarnięcia takich spraw jak dogadywanie szczegółów zadań, wybieranie tego co powinno być zrobione w następnej kolejności albo prowadzenia regularnych spotkań. Jako, że byłem kolejny najstarszy stażem to naturalnie coraz częściej pomagałem ogarniać te wszystkie zadania, odpowiadać na pytania, przewodzić w spotkaniach czy decydować czym ktoś może albo powinien się zająć i pilnować żeby wszystko było zrobione na czas. Potem to już była kwestia stwierdzenia, że „to już oficjalnie”. Tak więc na jednym ze spotkań zostałem przedstawiony jako osoba, której można zawracać głowę :P
Dla mnie ok
Napisałem, że sprawy tak się potoczyły bo byłem najstarszym stażem i jakoś tak poszło. Ale prawda jest taka, że sam angażowałem się już dosyć wcześnie w ogarnianie pracy pozostałych osób. Jeżeli powiedziałbym, że nie chcę tego robić to prawdopodobnie nic by się nie stało. Jednak nie widziałem problemu w poświęceniu komuś czasu w razie potrzeby albo podpowiedzeniu co i jak będziemy robić. Także można powiedzieć, że sam się pchałem do tej roli.
Uważam, że spróbowanie swoich sił w takiej roli jest ciekawym i wartym spróbowania doświadczeniem. Zwłaszcza, że w naszej sytuacji mogę się sprawdzić nie będąc od razu rzuconym na zbyt głęboką wodę. Bo w razie czego są osoby, które pomogą ogarnąć sytuację. Jednak sądzę, że sprawdzam się w tej roli nie najgorzej, zespół się trzyma, a karuzela się kręci i funkcjonalności powstają.
Tak jak być może już wiesz, to prowadzenie zespołu nie jest takie stuprocentowe. Nadal nie mam pełnej wiedzy aby móc wziąć wszystkie decyzje na siebie. Ale dzięki temu mogę się w to wszystko spokojnie wdrożyć. W firmie nie ma osobnego stanowiska formalnie określającego bycie team leaderem dlatego sposób w jaki to wszystko się stało był dużo prostszy do realizacji. Aktualny projekt kończy się w przeciągu miesiąca jednak w kolejnych miesiącach ilość projektów będzie tylko rosła więc jeżeli nie zawalę sprawy to kolejne aplikacje będą powstawały pod moim nadzorem.
Teraz mam tylko nadzieję, że ludzie nie będą za mocno narzekać na moją pracę i wszyscy jako zespół będziemy zgodnie pchać wózek z projektem do przodu.
Leave a Comment